Jedyne połączenie jakie było rozsądne, było przez czeski Bohumin.
W nocy przed ww stacją obudził mnie czeski, dosyć wesoły jak na 1 w nocy konduktor. Coś tam zaczął opowiadać nam po czesku, prawdopodobnie o tym, że jak spaliśmy pociąg zrobił 2 godzinne opóźnienie i poprosił o bilety. Gdy dałem mu swój i Bigosa i skasował, poprosił o trzeci.
- Jaki trzeci bilet?
- Trzeci listok za kolegę! (coś takiego po czesku)
- Jakiego kolegę? Tutaj brat tylko śpi.
- No tego tutaj! (wskazując w półmroku na stojący na siedzeniu plecak) Zbliżył się i zmrużył oczy. - A to batoh! (cz. plecak) Hahahaha! - Zamknął drzwi i poszedł.