Wsiedliśmy w lokalny pociąg jadący w dolinę Iskyru, którą zamierzaliśmy zwiedzić następnego dnia.
Szukaliśmy miejsca do spania w tradycyjny sposób - przez okno wypatrywać Zadupia przez duże Z, wysiąść tam i przenocować w pobliżu stacji, a z rana jechać dalej.
Wieś przywitała nas muzyką Comanche z Pulp Fiction (ta scena w której Butch i ten czarny szef mafii zostają schwytani przez gejów-gwałcicieli), puszczona głośno z pobliskiego domu. Bardzo nas to rozbawiło. Jeszcze bardziej by nas to rozśmieszyło gdybyśmy to usłyszeli po dniu następnym (dokładniej w Montanie, gdzie przypadkiem trafiliśmy).
W nocy stresowały wyjące do Księżyca psy (?) z pobliskiego lasu.